wtorek, 18 lutego 2014

Opowiadanie-Aleksandra

Gwieździste Królestwo cz. 1

Dzień jak zwykle od paru już tygodni, zapowiadał się nie ciekawie dla Gwieździstego Królestwa. Burza szalała na dworze, a zastępy wrogiego króla orków oblegała królestwo.
Faron krążył po sali tronowej to w lewo, to w prawo. Krążąc tak w kółko zakręciło mu się w głowie; więc, aby nie upaść usiadł szybko na tronie i pogrążył się w zadumie. W końcu po długim namyśle rzekł do sługi stojącego nieopodal drzwi.
-Wezwij mych synów! I powiedz aby się pośpieszyli! - jego głos odbił się echem
-T-tak jest panie!
Po wyjściu sługi, rozległ się okropny hałas na zewnątrz. Król przełknął niespokojnie ślinę.
-Jeśli dalej tak pójdzie to nasze wojska i królestwo nie dożyją kolejnego świtu.-mruczał pod nosem
Nawet nie spostrzegł się, że jego potomkowie są już w sali. Podniósł nieświadomie wzrok, a kiedy ich ujrzał jakby od razu odżył.
-Po co żeś nas wzywał? -powiedział z głosem pełnym pretensji Lest.
-Otóż zapewne zauważyłeś... zauważyliście, że nasza szansa na wygranie z godziny na godzinę się zmniejsza.
-My i tak nie możemy nic na to zaradzić, skoro sam nam zabroniłeś stawać do boju. -wybronił się Will
-Tak, pamiętam. Ciągle trzymam się tej decyzji. Przechodząc do rzeczy... w walce z orkami do tego oni są wspomagani poprzez zastęp trolli i czarnoksiężników, nie mamy już najmniejszych szans. -powiedział już z desperacją.- Jednak nadzieja umiera ostatnia, legenda głosi, że w Zamku Krzyków znajduje się jeden z Sześciu Cudów Wszechświata -jest to miecz, który potrafi zabić każdego, a zwie się Siekacz Dusz. Jedynie osoba o czystych intencjach może go użyć.
-To Lest może sobie już pójść. On nigdy nie zrobi nic dla innych. -powiedział Will śmiejąc się.
-Ha ha. Bardzo śmieszne! -odpowiedział Lest.
- Żebyś się nie zdziwił Will. -powiedział rozmyślając król. -Więc, aby dojść do Zamku Krzyków trzeba przejść przez Bagna Boleści. Potem podążać wciąż na zachód, wszystko jasne?
-Niby my mamy znaleźć ten miecz?! To jest jakiś absurd! -oburzył się Lest.- Może jeszcze powiesz, że sami mamy tam pójść, bez żadnej obstawy?!
-Idziecie sami, jesteście zdani tylko na siebie. -powiedział ze spokojem Faron
-Ale...
-Chodź, musimy jak najszybciej wyruszyć! - Will chwycił za ramię Lest'a i pociągnął w stronę wyjścia.
Lest z nieukrywaną niechęcią ruszył za bratem. Największy trud sprawiło im wyjście z zamku, tak, aby zostać niezauważonym. Nim się jednak obejrzeli stali już przed rozległym bagnem. Następnie nie wiadomo skąd rozległ się żałosny jęk, który z każdym krokiem się nasilał.
-Co to ma być? -zapytał szeptem Lest.
-Jakbyś nie wiedział jest to Bagno Boleści. Trafiają tu dusze skazane na wieczną tułaczkę po świecie żywych bez możliwości zejścia do zaświatów.
Lest rozejrzał się dookoła. Jednak widok nie był zbyt ciekawy, martwe drzewa upadały z przerażającym gwizdem na ziemię. Nagle koło jego ucha rozległ się skowyt bólu. Podskoczył ze strachu, wykonał to w odpowiedniej chwili, gdyż z ziemi wyłoniła się para bladych, niemal że przezroczystych dłoni. Ujrzawszy to Will sięgnął szybko po miecz. Jednym zwinnym ruchem rozciął zjawie rękę.
-Szybciej! -krzyknął do Lest'a
Biegli przed siebie na oślep. Przed nimi jak las wyrastały dłonie duchów. Obaj bracia sięgnęli po miecze i za ich pomocą torowali sobie przejście.
-Musimy szybko wyjść za obręb bagna, nieumarli nie mogą wychodzić poza jego obręb!- wykrzyknął Will ujrzawszy w oddali całkiem „żywe” drzewa.
Droga była na pozór już łatwa, kiedy Will przekroczył granicę padł na kolana dysząc ciężko. Nie obchodziło go czy jego brat także jest już w miarę bezpieczny. Po dosłownie paru sekundach zdał sobie sprawę, że to jeszcze nie jest czas na odpoczynek...

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz